środa, 5 sierpnia 2009

Zagubiona w czasoprzestrzeni

Pięć tygodni poza Wawą dało mi stan uroczego odmóżdżenia. W sumie sama nie wiem dlaczego. Wszak wakacyjnie przeryłam tonę książek, pół walizki mi zajęły, wizytowałam galerie i uczestniczyłam w bitwach orężnych a to pod Grunwaldem, a to nieopodal. Chwała Bogu na wsi mazurskiej szyku zadawać mogłam w szortach alebo dresie, to i na ksiunżki miejsce sie znalazło w walizie. Powrót do cywilizacji zaowocował mega wq..wem, bólem glowy od ryczacych silników i tv. no to chyba każdy rozumie, że "kompiuter" był mój wróg. No to się cywilizuję teraz otulona dźwiękiem uroczym pralki. AAAAAA!!!! Mój ogród, olany przeze mnie, a nie podlewany mało się jakoś obraził. Pół kosza pomidorów, pięć karłowatych ogórków, cztery cukinie i mega wielka dynia na jakimś pnączu, jak z tej bajki o ziarnku fasoli, co rosło po niebo...Należy się spodziewać przepisów z ww. wymienioną zawartością. Jest też "mniut" i grzyby. Kończę rozmrażać lodówkę i idę sie w wannie utopić. Zawsze to "like jezioro", nie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz