wtorek, 9 czerwca 2009

Poprawę. Obiecuję.

Zdawało mi się, że wrzucenie przepisu czy dwóch przy tej ilości smakołyków, które szykuję to nie będzie nic trudnego. Okazało się, że ostatni czas pracowo mnie ubezwłasnowolnił, a jedyne chwile jakie znajdowałam w miarę wolne, to były chwile na padnięcie na kanapie. Nazbierało się trochę przepisów, trochę zdjęć i obiecuję, że wkrótce się nimi podzielę. Myślę, że skoro lato to na pierwszy ogień pójdą ukochane krewetki saganaki mojego synka i doskonałe na "po meczu" steki. Dzis zatem czas na zakupy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz